29 czerwca 2016

194

pod żadnym pozorem nie pragnąć żyć dla kogoś, tym bardziej przez kogoś nie umierać
to niebezpieczne i bolesne
żyć dla siebie, umierać i zmartwychwstawać
kochać siebie i tego, kto na to zasługuje

28 czerwca 2016

193

nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa i spokojna, przez tak długi czas
i zapowiada się, że to dopiero początek

24 czerwca 2016

192

on sprawia, że czuję jak bije mi serce. sprawdza mi nawet puls. żyję. znów. żyję. tylko tym razem pełniej, kształtniej, spokojniej. myślałam, że mi samej ze sobą jest dobrze. z Tobą jest lepiej. za niecałe 30 minut wysiadam i będę na Ciebie patrzyła.


gdy jest się szczęśliwym jakoś mniej się pisze, bo nareszcie pisze się tak jak jest. nie było. miało być.  pisze się tak jak jest.

20 czerwca 2016

190

wieczorami, my, czy My?
-tu jest napisane, że przytulanie poprawia kondycję psychiczną
-to w takim razie Ty masz kondycję psychiczną maratończyka
-my mamy

jestem szczęśliwa i tęskniąca

16 czerwca 2016

188

leżę
szłyszę jak kręgi kręgosłupa się o siebie ocierają
zamykam oczy
przebyłski
łąk zalanych lipcowym Słońcem
otarć skóry o skórę
przygryzania warg do krwi
całowania dłoni
szum wodospadu
świerszcze
niebo nie mogło zmieścić gwiazd
więc spadały


14 czerwca 2016

187


wszystko przybiera odpowiedni kształt, na odpowiednim miejscu

wieczorów z Agą i Jasiem ciąg dalszy

11 czerwca 2016

185

dziś spędziłam dzień z cudowną siódemką dzieci. Ksawery trzy razy powtarzał, że moje podejście do dzieci jest niesamowite. trzyletnia Maja cały czas za mną chodziła i ze mną jadła, chciała mnie wziąć na zawsze do swojego domu. czteroletni Antoś jest kandydatem na mojego męża. wróciłam do domu i zrobiło mi się przeraźliwie smutno. może z tęsknoty. może dlatego, że nie mogę dojść do tego jaki mam kolor oczu, a ktoś się nimi zachwyca. może dlatego, że przewidziałam już z dziesięć sposobów na jakie to wszystko się skończy.

10 czerwca 2016

184

od duszy strony

183


o 7.40 Abel mi śpiewa, że baby I'll take you as you are; as I am baby won't you take me as I am

uwielbiam nowe miejsca, a mężczyzna o wyglądzie Willa Grahama gratuluje mi pięknej duszy


06 czerwca 2016

181 

moje odczucia i myśli co do tego zmieniają się. nie na to zasługuję, zarozumiałość czasem popłaca. może nie zarozumiałość; znajomość swojej wartości.

180

cudownie, cudownie, cudownie. tego mi było trzeba, zakochać się. w Fryderyku Nietzsche.
179

o 9 rano w poniedziałek okazuje się, że całe życie to impreza
kiedy ja już mam dosyć, psychicznie, okropnie

05 czerwca 2016

178

dawno się tak nie uśmiałam, jak wczoraj wieczorem. przy zachodzie Słońca, zapachu świeżo skoszonej trawy. wróciłam, już jest mi dobrze.
leżąc razem z mamą w łóżku, bo była burza, mama słuchając tych wszystkich historii ludzi nie do końca myślących trzeźwo i logicznie, stwierdziła, że będzie koniec świata. kiedy ja nie chcę końca świata. wczoraj po południu jeszcze chciałam. teraz już nie chcę. chcę żyć sto lat.


szkoda, że słów nie można wkładać w słoiczki i sprzedawać. ciepłych słów na ogrzanie duszy, gdy jest mroźno. tak samo mogłoby być z chwilami, tymi najpiękniejszymi. gdy ci źle, wyciągasz taki słoiczek z kieszeni od spodni i już jest ci lepiej, lub osiem razy gorzej. tęskniej.

177

02.05

find me now. before someone else does.

04 czerwca 2016

176

czasem maj jest tylko raz w życiu. chęci powrotu, do chwil w których wyglądałam na szczęśliwą. boję się nazywać swoje uczucia. boję się o mnie. walczę sama ze sobą, wewnętrznie. wyniszcza i męczy. ciekawe co wygra.
175

gdy czytam o biciu serca, to przypomina mi się, jak kładłeś moją dłoń w miejscu, w którym Ci serce bije. głowę miałam wtedy na tym nieszczęsnym krzywym obojczyku, który jako jedyna część Twojego ciała nie został zrobiony pode mnie na wymiar. gdy leżę na brzuszku, to myślę o tym, że bym sobie bezczelnie poziewała. oglądając serial przypomina mi się, jak się zezłościłeś, o to zbyt mocne ugryzienie w język, a potem pytałeś czy wszystko w porządku. siadając na łóżku, widzę Twoje ręce wyciągnięte w moją stronę do przytulenia. słysząc śmiech ludzi, słyszę ten Nasz, bez opanowania w środku nocy, lub ten w środku dnia, gdy mówiłeś, że nikt mnie tak nie może zobaczyć, bo będą Ci mnie zazdrościli. okna były duże i niezasłonięte. drzwi nie zakluczone. rozpuszczając włosy, myślę o tym, żebyś mi je umył. zaczynając pić kawę, nikt mi jej nie słodzi, a Ty to robiłeś. nawet ją mieszałeś. gdy widzę pustą ławkę, to tą w parku w Zakopanem, na której siedzieliśmy w Słońcu i patrzyliśmy na domek dla mojej mamy. dziwnie gdziekolwiek iść bez Twojej dłoni w mojej, bez Twojej dłoni w moich włosach, na moim karku. bez Twojego spojrzenia na mnie. bez ciągłych pytań o buzi. bez przystawania na środku chodnika czy ulicy i całowania się. gdzie mam iść?

to nie jest tęsknota, ani miłość. ja już nie wiem co to jest. coś ponad? nad? pomiędzy?
174

co się z Nami stało?
173

mówię, że chciałabym się zakochać na lato, bo ciepło, pięknie jest.
tak naprawdę chciałabym, żeby mnie ktoś pokochał na lato, bo ciepło, pięknie jest.

źle się dzieje, Twoje słowa nie robą na mnie wrażenia, a wszystkie są w archiwum, które czasem czytuję.

03 czerwca 2016

172

leżę przy krawędzi łóżka. marzę o tym, żebyś mnie przytulił tak od tyłu, tak jak zasypialiśmy. żebyś zamknął moją zmęczoną głowę w swoich ogromnych, bezpiecznych ramionach.
171

czuję się jakbym była martwa
170

nie mogę uwierzyć, że ciągle dzieje się to samo. kółko bez wyjścia. męczy mnie to i nie wiem co mam zrobić. położyć się w trumnie i czekać na śmierć? nie zareagować? nie jestem cała, Ty mi wszystko marnujesz. niech mnie ktoś pokocha, tak sobie myślę. niech nareszcie jest to ktoś właściwy. nie mam sił. wcale nie chciałam być jak Sherlock. pragnę pewności i jasnych sytuacji. i pamiętaj, nie będzie mnie zawsze, nie tylko mecze mijają, ja Ci teraz mijam. otwórz oczy.