30 maja 2017

274

tu przynajmniej nie doprowadzam Cię do białej gorączki. ochłonęłam. mi jest wstyd, za siebie. problem jest we mnie i doskonale o tym wiem, ale nie umiem się przyznać. jestem jak mój tata. wiesz, często wspominam nasz początek. jak byliśmy czyści. jak kochaliśmy się tak ponad wszystko. często chcę wrócić do końca zeszłego czerwca. i właśnie tam bym się przeniosła, gdybym tylko mogła. nie powiedziałabym Ci tego co powiedziałam przez ostatnie miesiące. nie wyprowadziłbym Cię nigdy z równowagi. to oczywiste, że wspólne mieszkanie jest ciężkie. ale bardzo dobrze nam wychodziło i nie wiem co się ze mną stało. jest mi z tego powodu bardzo przykro, ale ja tak jak i Ty nie mam już siły. Kocham Cię Robert

2B

Wstyd? Ludzie nie są idealni, a na pewno nie idealnie dopasowani. Żyjesz w bajce powtarzając popowe cytaty, a wiesz co? Ja powtórzę Ci słowa mojej babci, kiedy dowiedziała się, że zamieszkamy razem powiedziała mi, że będziemy musieli się dotrzeć. To prawda życiowa,  trochę cenniejsza niż popowa, ale jak wolisz to wzruszaj się przy czym chcesz. Teraz powinno być mi wstyd. Byłoby mi wstyd gdybym próbował, ale masz racje ja już nie mam siły. Nie wysłuchałem Cie wczoraj, bo wysłuchałem Cie przedwczoraj, gdy problem był identyczny. Nie mam siły tłumaczyć, że pisząc tutaj jak nasz związek Cie zniszczył, jak gnijesz, a przecież kwitłaś, jak jesteś samotna siedząc w jednym pokoju ze mną, ranisz mnie. Nie ważne czyja to wina, nie będę się tutaj z Tobą kłócił, ale kurwa tak się nie robi... Wolisz porozmawiać ze mną tutaj? proszę bardzo napisz tu, że nie czujesz już nic z tego co tu napisałaś. Wiesz i mało mnie obchodzi, że będziesz tego żałowała gdy ochłoniesz. Drodzy czytelnicy okrutny ja, który nie ma zamiaru tego znosić podda pod wątpliwość istnienie tego bloga, a może po jakimś czasie odchorowywania zmieni się tylko imię w postach?




29 maja 2017

273


czytając to wszystko, nic już z tego nie czuję. i wiem dlaczego. nawet głupi Abel, twórca popu, napisał, że baby I'll take you as you are. wzrusza mnie ten utwór za każdym razem, gdy go słyszę. dlaczego? bo zawsze chciałam, żeby ktoś mnie wziął taką jaką jestem. żeby mnie taką chciał. bo okazuje się, że ja jestem za mało. z zewnątrz to fajna jestem. mądra, z inteligentnym poczuciem humoru, mająca coś do powiedzenia. czasem nawet się ładnie uśmiechnę. tylko, gdy jestem sobą i nie daj boże staram się, daję z siebie wszystko, staję najwyżej jak tylko potrafię, to za mało. w środku gniję. rok temu rozkwitałam. siedząc dziś na łóżku i płacząc, chyba nigdy nie czułam się tak samotnie. pewnie wyolbrzymiam, przeżywam i chuj wie co jeszcze. to z pewnością moja wina. (sarkazm). tylko, tak jak rapuje Miuosh mało mam rzeczy, które są moje, pół życia puszczam się z bitem, pół życia żyję dla liter, dla cyfer i bitew, których nie szukam. lewitując pół metra nad szczytem, czekam na chwilę, by cicho upaść. nie potrafię już słuchać wrzasku, nie umiem już czerpać z tego, z rąk wypada mi cały świat Twój, mógłbym zabić za trochę innego. mam dosyć barw i świateł, chłodnego szkła i zimnych oczu. kończę się tu razem z moim światem, powoli gasnę w mroku. czuję każde słowo tej piosenki. każde. dziś siedząc na ławce w parku, pomyślałam, że kiedyś będę tęskniła za tym momentem. nie pomyślałam jednak, że tak szybko. teraz siedzę i łzy mi lecą po policzkach. najgorsze jest to, że Ty to widziałeś. nawet słowa nie powiedziałeś, bo jesteś tym tak zmęczony, że potrafisz odpuścić osobę, którą kochasz. ja jestem zniszczona i siebie nie poznaję. jestem beksą, która płacze o najmniejsze gówno, a kiedyś w życiu bym na to nie pozwoliła. wyszłabym i nie wróciła. zresztą dziś to powiedziałeś, wiem, że w złości. chciałabym znowu być tą silną sobą, która zna swoją wartość. chciałabym teraz wyjść i nie wrócić, tylko nie potrafię, bo Cię kocham, a Ty śpisz. chciałabym Ci też o tym wszystkim powiedzieć, o tym jak się czuję i dlaczego. próbowałam, nie udało się. nie wiem czemu to wszystko się wydarzyło. pewnie dlatego, że na to pozwoliliśmy. nie jest Ci wstyd?

24 maja 2017

272


stojąc na środku chodnika w nocy, w centrum miasta, on trzyma moją twarz w swoich dłoniach i całuje. całuje tak, jakby robił to po raz pierwszy. mówi, że mnie powinno się całować w letnią noc przy muzyce jazzowej, nad jeziorem. albo przy muzyce klasycznej, gdy jesteśmy sami w domu i nic tylko My. a to dlatego, że z samochodu na pobliskiej stacji słychać było disco polo. to uwłaczało, jak to powiedział, całowaniu mnie. potem oczarowałam go Różewiczem i patrzył na mnie, jakby widział i właśnie usłyszał coś najpiękniejszego w swoim życiu. aż oczy mu się świeciły. a ja w odbiciu tych oczu widzę siebie. wiecie jak się w nich widzę? jakbym była najpiękniejszą i najcudowniejszą osobą we Wszechświecie. choć oczywiście nią nie jestem. w jego oczach tak. i czy jest coś ważniejszego niż tak malutkie i znaczące momenty w naszym życiu? wznoszące nas ponad wszystko.

06 maja 2017

271

rok temu Robert się wzruszał czytając moje słowa, twierdząc, że ostatnio czuł się tak czytając Dzieje Tristana i Izoldy.