20 czerwca 2018


306

Kiedy na trzy dni wszystko się poprawiło i już byłam spokojna, znowu się zjebało. Znowu się zawiodłam i rozczarowałam. I mnie to bardzo boli, bo był to, a przynajmniej być powinien najważniejszy mężczyzna w moim życiu. Nie był nim, potem był, teraz znów nie jest. Powinnam przyzwyczaić się, że szczególnie mężczyźni mnie ranią. Powinnam nie wierzyć tak w ludzi, w to że się zmieniają. Powinnam nie rozumieć aż tyle, tylko zachowywać się egoistycznie. I jedyna osoba, która mnie tu trzyma mówi, że przecież złe doświadczenia czemuś służą. Tylko po co ich aż tyle i w tak krótkim czasie? Żebym nie miała siły i już do końca przestała wierzyć. Żebym płakała i zastanawiała się co teraz mam zrobić. Żebym nie mogła stąd uciec, bo jestem wsparciem, kiedy ja ledwo się podpieram. Żebym już po prostu była bezsilna na to, co się dzieje. Tak totalnie.
Z każdej sytuacji jest wyjście i nie wszystkie są błędnymi kołami. I też zawsze potem jest ta głupia tęcza, zapomina się o tym złym i wszystko wraca do normy. Tylko, że zło zawsze trwa intensywniej, silniej. Jestem bez przerwy na jakiejś sinusoidzie. Szybko lecę do góry, a jeszcze szybciej znajduję się na dole. Chcę prostej lini i spokoju.

14 czerwca 2018



304

Dwa dni przed najtrudniejszym kołem, leżę i nie istnieje. Spałam (z małymi przerwami) czternaście godzin. I nie chcę wstawać. Przyzwyczajam się do samotności, chyba.

12 czerwca 2018


304

for a minut there
https://www.youtube.com/watch?v=Z9IODJdi3GA




303



Jakbym teraz mogła przeczytać coś o byciu bezsilnym. Coś, co ktoś napisał lepiej ode mnie.

Nadużywam przekleństw i za dużo palę. Jestem w cudownym punkcie mojego życia, aż rzygać mi się chce. Jestem zła i to bardzo, pewnie na siebie. Chcę być sama i żeby wszyscy mi dali spokój. Najlepiej to bym uciekła, tylko że już dalej się nie da. Mam zbyt wiele nauki i oczywiście, to musiało dziać się teraz. Nie mam siły iść robić tatuażu, który dla mnie tyle znaczy. Bo teraz nie jestem w tym punkcie, który on oznacza. Nie mam siły mówić, uśmiechać się i ruszać. Nie czuję się bezpiecznie. Nie mogę nawet medytować, bo nie mogę nie myśleć. I wkurwiam się jeszcze bardziej.

Najbardziej, to chciałabym spokoju od siebie samej.

To czuję przeszywająco
„Tak bardzo chciałbym Cię dotknąć w tej naszej samotności”

11 czerwca 2018



302

wcale nie jest tak łatwo. jestem spokojna. czuję się bez sił i pusta, ale spokojna. 
mogę słuchać piosenek, które za każdym razem przynosiły mi uczucie niewyobrażalnego smutku.
teraz słysząc ją, uśmiecham się i jestem spokojna. bo tamtych uczuć nie ma i nie będzie.
jestem stabilna. tylko siły mi brakuje.



07 czerwca 2018



301


Ochocki pisał: "napad zatęsknionej czułości, oszaleć można".
tęsknota, tęsknota w połączeniu z czułością. naprawdę można oszaleć. zaraz oszaleję. to aż wyżera od środka i sprawia, że płakać mi się chce. 



wish you were here, nigdy nie czułam tego utworu tak mocno i aż łza mi poleciała. z tęsknoty. 




300


oglądałem Twoje zdjęcia 



299


proszę bardzo, znaczenie moich snów mówi wszystko.
uwalniam się od bólu i doznam wielkiej radości. i jeszcze do tego szczęścia materialnego (tego akurat niezbyt potrzebuję).

co oznacza, że idę w dobry kierunku. nawet podświadomie.


06 czerwca 2018



298


mniej was łączy niż można przypuszczać,
zwłaszcza jakby tak wejść w pare detali, bo,
niby palicie oboje na brzegu łóżka, ale,
pani papieros już jakby gaśnie, pan dopiero zapali
pani już nie ma złudzeń bo wyczuwa pani, że,
matematyka jest twarda w swej naturze i, 
jaka by suma nie była chwil między wami, 
pani wróci do domu, pan zostanie tu na dłużej
który to już raz, który to już tydzień, który kryzys, który to już definitywny koniec?


https://www.youtube.com/watch?v=j-lh6KEvxds

Łona podsumuje cały poprzedni związek, w każdym słowie idealnie.
że prędzej się nie zorientowałam


05 czerwca 2018


297

cztery dni później, nie pamiętam już nawet o moich histeriach i zjazdach. o moich złościach i płaczu. jestem spokojna i szczęśliwa. wracam do siebie. to wszystko dzięki „moimi ludziom”, którzy mnie rozśmieszają, mówią, że powinnam być zła i mam być zła na to co się wydarzyło, z którymi się uczę i rozmawiam kilka godzin przez telefon czy Internet, a to jest jak nic, bo rozmowa sama leci.
prawdopodobnie nic nie straciłam, a zyskałam.

01 czerwca 2018




296


nie chce mi się żyć i się wkurwiam, bo to do mnie niepodobne.


29.05.2017 pisałam tak:




czytając to wszystko, nic już z tego nie czuję. i wiem dlaczego. nawet głupi Abel, twórca popu, napisał, że baby I'll take you as you are. wzrusza mnie ten utwór za każdym razem, gdy go słyszę. dlaczego? bo zawsze chciałam, żeby ktoś mnie wziął taką jaką jestem. żeby mnie taką chciał. bo okazuje się, że ja jestem za mało. z zewnątrz to fajna jestem. mądra, z inteligentnym poczuciem humoru, mająca coś do powiedzenia. czasem nawet się ładnie uśmiechnę. tylko, gdy jestem sobą i nie daj boże staram się, daję z siebie wszystko, staję najwyżej jak tylko potrafię, to za mało. w środku gniję. rok temu rozkwitałam. siedząc dziś na łóżku i płacząc, chyba nigdy nie czułam się tak samotnie. pewnie wyolbrzymiam, przeżywam i chuj wie co jeszcze. to z pewnością moja wina. (sarkazm). tylko, tak jak rapuje Miuosh mało mam rzeczy, które są moje, pół życia puszczam się z bitem, pół życia żyję dla liter, dla cyfer i bitew, których nie szukam. lewitując pół metra nad szczytem, czekam na chwilę, by cicho upaść. nie potrafię już słuchać wrzasku, nie umiem już czerpać z tego, z rąk wypada mi cały świat Twój, mógłbym zabić za trochę innego. mam dosyć barw i świateł, chłodnego szkła i zimnych oczu. kończę się tu razem z moim światem, powoli gasnę w mroku. czuję każde słowo tej piosenki. każde. dziś siedząc na ławce w parku, pomyślałam, że kiedyś będę tęskniła za tym momentem. nie pomyślałam jednak, że tak szybko. teraz siedzę i łzy mi lecą po policzkach. najgorsze jest to, że Ty to widziałeś. nawet słowa nie powiedziałeś, bo jesteś tym tak zmęczony, że potrafisz odpuścić osobę, którą kochasz. ja jestem zniszczona i siebie nie poznaję. jestem beksą, która płacze o najmniejsze gówno, a kiedyś w życiu bym na to nie pozwoliła. wyszłabym i nie wróciła. zresztą dziś to powiedziałeś, wiem, że w złości. chciałabym znowu być tą silną sobą, która zna swoją wartość. chciałabym teraz wyjść i nie wrócić. chciałabym Ci też o tym wszystkim powiedzieć, o tym jak się czuję i dlaczego. próbowałam, nie udało się. nie wiem czemu to wszystko się wydarzyło. pewnie dlatego, że na to pozwoliliśmy. nie jest Ci wstyd?




19.07.2017



już nie mam gdzie pisać i gdzie żyć. jestem żałosna i beznadziejna. być może niektórych to cieszy. do czasu, bo się pozbieram. kiedyś, tymczasem będę leżeć. fajnie, nie?



mimo wszystko jest dużo lepiej niż rok temu

295


umiejętność pozwalania sobie na błędy. jestem zła, oczywiście bardziej na siebie. siebie zawodzę mocniej, dlatego że na to pozwalam. wkładanie energii, siły, miłości w osoby, które absolutnie nie są tego warte, jest okropne. obiera siły, wiarę i części siebie samego. powinnam być wdzięczna, bo inaczej nie doszłabym do tego punktu, w którym jestem teraz. nie wiedziałabym czego chcę.
w punkcie w którym jestem, tonę. boli mnie głowa, jestem zła i się boję. najbardziej boję się, że już nie będę umiała tak kochać. dać z siebie wszystkiego, kiedy ja nic nie mam. jak to czuję, to łzy mi napływają do oczu. chciałabym pójść spać i obudzić się we wrześniu.

jestem rozwalona i rozchwiana. zaczyna padać deszcz, ja zaczynam płakać.
niech ktoś się mną zaopiekuje, bo ja nie umiem. jak widać. i zacznie podejmować za mnie decyzje. właściwe. żebym była szczęśliwa i spokojna. tak, ja sobie poradzę, bo przecież jestem "niesamowicie silna". tylko ciekawe z jakim skutkiem.