24 maja 2017

272


stojąc na środku chodnika w nocy, w centrum miasta, on trzyma moją twarz w swoich dłoniach i całuje. całuje tak, jakby robił to po raz pierwszy. mówi, że mnie powinno się całować w letnią noc przy muzyce jazzowej, nad jeziorem. albo przy muzyce klasycznej, gdy jesteśmy sami w domu i nic tylko My. a to dlatego, że z samochodu na pobliskiej stacji słychać było disco polo. to uwłaczało, jak to powiedział, całowaniu mnie. potem oczarowałam go Różewiczem i patrzył na mnie, jakby widział i właśnie usłyszał coś najpiękniejszego w swoim życiu. aż oczy mu się świeciły. a ja w odbiciu tych oczu widzę siebie. wiecie jak się w nich widzę? jakbym była najpiękniejszą i najcudowniejszą osobą we Wszechświecie. choć oczywiście nią nie jestem. w jego oczach tak. i czy jest coś ważniejszego niż tak malutkie i znaczące momenty w naszym życiu? wznoszące nas ponad wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz