116
do wczoraj powtarzałam sobie, że gorzej być nie może. dziś o ósmej rano okazało się, że może być siedem razy gorzej. umieram z martwienia się, wszystko, ale nie on.
to są tak kiepskie żarty, jest coraz gorzej. zaraz znów zacznę płakać, bo nie wytrzymuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz