14 lipca 2017

280

zakłamanych kurew nienawidzę najbardziej ze wszystkiego co chodzi po tym świecie. szczególnie tych wpieprzających się w związki. na początku była okropna złość, teraz siedzę w pracy i płaczę. wiecie, jak zawsze tu pisałam, że tak okropnie cierpię, że coś mnie bardzo dotknęło, to nigdy nie było  to co czuję teraz. wczoraj siedząc całkowicie spokojna, bez łez w oczach, mówię, że cierpię. że naprawdę nic w życiu mnie tak nie dotknęło i nie zrobiło we mnie takiej dziury. czuję ciężar ściągający mnie w dół. czuję to bez przerwy. doprawia to uczucie albo napad złości, albo napad płaczu. siedzę w środku Sulęczyna i płaczę. i nie mogę tego powstrzymać. nie dociera to do mnie. i wiecie, tak naprawdę nie stało się nic strasznego. żaden koniec świata. głupi błąd, który dotknął mnie w całości. będę się zbierać, bo co. nie jestem pizdą, tylko jedi. nieszczęśliwym jedi.


trzy dni temu pisałam, że jestem szczęśliwa, bo byłam. tak prawdziwie szczęśliwa. śmieszne to życie. teraz jestem prawdziwie nieszczęśliwa. nie mogę patrzeć na moją zmęczoną twarz. i to wszystko w jeden dzień. jednak motylek zatrzepotał skrzydełkami gdzie indziej, co u Nas wywołało burzę. może nie u Nas, a we mnie. 



Zapaliłem papierosa, choć wcale nie chciało mi się palić. Ale musiałem coś robić. Nieustannie. Żeby nie myśleć. Żeby ani przez chwilę nie spojrzeć prawdzie w twarz. A raczej w twarze, bo prawda, którą chciałem poznać, miała ogrom twarzy. Dziesiątki, setki twarzy. Miała też jedną i przeogromną twarz; była nią bezsilność. Porażająca. Wiedziałam, czułem, że źle się dzieje, i nie potrafiłem niczego zrobić. Nie miałem wyjścia. Ot, po prostu nie miałem wyjścia. Być może wszystko to było złudzeniem, być może istniało jakieś rozwiązanie, ale nie potrafiłem go znaleźć.
— Jarosław Borszewicz "Mroki"






znowu, ja ja ja to Borszewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz